Wspinam się z codzienności pod górę
bez obawy, jak spadnę to spadnę
odnajdą mnie na dnie pustej doliny
moje ciało otulą skały.
bez obawy, jak spadnę to spadnę
odnajdą mnie na dnie pustej doliny
moje ciało otulą skały.
Wspinam się z codzienności pod wiatr
trudno, jak spadnę to spadnę
zanim zginę
pomyślę o swojej dziewczynie
a jeśli jednak zacznę się bać?
trudno, jak spadnę to spadnę
zanim zginę
pomyślę o swojej dziewczynie
a jeśli jednak zacznę się bać?
Wspinam się z codzienności do miłości
do ciebie pod górę, pod wiatr
jęk zawodu, odpada niepotrzebna lina
szorstki świst zamiast dłoni
dotyka mych skroni
szorstki szept wiatru,
to naiwne złudzenia
o uczuciach twardszych niż skała
tam na dnie leżą słowa i złamane sumienia
i lina zerwana między nami.
do ciebie pod górę, pod wiatr
jęk zawodu, odpada niepotrzebna lina
szorstki świst zamiast dłoni
dotyka mych skroni
szorstki szept wiatru,
to naiwne złudzenia
o uczuciach twardszych niż skała
tam na dnie leżą słowa i złamane sumienia
i lina zerwana między nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz